Nie wiem czy ktoś zauważył, ale ostatnio jest na mnie mała nagonka. Chodzi mi o niejaką Pitahya. Wg niej i oczywiście autorki innego bloga, ukradłam adres i cały pomysł na opowiadanie. Pewnie niektórzy kojarzą tytuł podobny do mojego, różniący się zaledwie jedną literką. Najlepsze jest to, że wszystko zostało zauważone już po założeniu, a ja nawet nie miałam pojęcia o istnieniu tamtego bloga. Więc powtórzę to po raz milionowy, to jest czysty przypadek. Ale oczywiście, niektórzy w to nie wierzą i to już ich sprawa :)
Wyszłam z inicjatywą zmiany nazwy bloga, ale po dłuższym zastanowieniu (jako wiedźma): Dlaczego miałabym to robić? Dlaczego miałabym zmieniać coś, co było również moim pomysłem?
Pozdrawiam gorąco tych którzy mają własne zdanie! :)
Plastikowa wiedźma :*
~ *** ~
16 lat później
Pogoda w Nowym Jorku była dość
ciepła jak na środek jesieni. Słońce prażyło niemiłosiernie, więc starłam
dyskretnie stróżkę potu, która spływała mi z czoła. Ściągnęłam czarną, skórzaną
kurtkę i zawiesiłam ją na ręce. Poprawiłam torebkę, która zwisała mi z ramienia,
po tym jak ktoś o mało mnie nie potrącił. Jeden minus tego miasta; wiecznie
zatłoczone ulice, chodniki pełne spieszących się wiecznie ludzi. Westchnęłam
ciężko i ruszyłam w stronę Bookcase.
Miałam tą pracę od zaledwie tygodnia
i nie napawała mnie ona optymizmem. Była dla mnie zdecydowanie za nudna i zbyt
nijaka. Jednak mogłam zarobić w tej księgarni trochę grosza, czym oczywiście
nie pogardzę. Musiałam jakoś utrzymać siebie i babcię. A od kiedy ukończyłam
dwadzieścia lat i skończyłam szkołę, rodzice postanowili przerwać dopływ
gotówki. Teraz było naprawdę ciężko. Ale nie mogłam liczyć na nic lepszego
tylko ze względu na mój młody wiek, nikt przecież nie patrzył na inteligencję;
oczywiście najważniejsze były znajomości.
Po ominięciu kilku sklepów i chmary
ludzi, w końcu udało mi się dotrzeć na miejsce. W środku od samego rana do
zamknięcia zawsze panował ruch. To dzięki temu, że księgarnia była połączona z
niewielką kawiarnią. Ludzie mogli bez problemu kupić lub wypożyczyć książki i
udać się do pomieszczenia wypełnionego zapachem świeżo mielonej kawy i
pieczywa. Tam nikt im nigdy nie przeszkadzał. Moim zdaniem było to jedno z
fajniejszych miejsc, w jakich byłam; oczywiście gdybym tu nie pracowała tylko
była jednym z wielu klientów.
Udałam się na zaplecze i przebrałam
w granatową firmową bluzkę z logiem księgarni. Upiłam łyk kawy z podręcznego
termosu i ruszyłam za kasę.
Dzień przebiegał dość monotonnie.
Pełno ludzi, mnóstwo książek, ogrom pracy. Nic ciekawego. Dość znudzona,
przyglądałam się wielu osobom podczas krótkiej przerwy na lunch. Oczywiście nie
byłam głodna, więc jedyne, co robiłam to popijałam ciemny, gorący płyn.
Wzrokiem omijałam jak tylko mogłam dział dziecięcy. Tam było najwięcej tych
małych… Przypomniałam sobie jak babcia zawsze ganiła mnie za użycie słowa bachor, jednak nie potrafiłam znaleźć
innego określenia, które opisałoby te małe, rozwrzeszczane istotki. Nigdy nie
lubiłam dzieci. Nie wiem dlaczego, ale budziły we mnie jakąś odrazę. Może
dlatego, że sama byłam niechcianym dzieckiem? Mimo tego, że nikomu nic nie
zrobiłam? Zresztą jak mogłabym coś zrobić jako niemowlę?
Moje rozmyślania przerwał młody mężczyzna
siedzący przy stoliku obok okna. W ręce trzymał jakąś książkę, ale nawet jej
nie otworzył. Siedział niedbale na krześle i cały czas bacznie mnie obserwował.
Nigdy wcześniej go nie widziałam. A na pewno zapamiętałabym taką twarz. Mocna szczęka,
na której był kilkudniowy, ciemny zarost. Miał krótkie, jasno brązowe włosy,
które idealnie komponowały się z opaloną skórą i ciemnozielonymi oczami. I
ciało; było zbudowane bez zarzutów, niemal idealnie, jak jakiegoś wojownika. Na
sobie miał ciemny T-shirt i czarne spodnie. Muszę przyznać, że trochę tu nie
pasował. Coś w nim niemal krzyczało, że nie powinien tu być. I po raz pierwszy
od dłuższego czasu zainteresowało mnie, co to mogło być. Świat, w którym żyłam
był naprawdę nudny.
- Riley. – Usłyszałam swoje imię, które
dochodziło zza moich pleców. Zostałam zmuszona do oderwania wzroku od
nieznajomego. Jednak w głębi duszy czułam, że on nadal mnie obserwuje. – Hej,
wszystko okej? – zapytała Beth i uważnie mi się przyjrzała. Zawsze, gdy to
robiła przechylała głowę w bok. Tym razem zrobiła to znowu, a jej długi lśniący
warkocz, zsunął się z pleców.
- Tak. – Odchrząknęłam i odstawiłam na
półkę termos. – Tylko się zamyśliłam. – Uniosłam kąciki ust, a ona
odpowiedziała tym samym.
- Dobrze. Chodź, mamy mnóstwo pracy.
Ruszyłam za nią w stronę kas.
Zauważyłam, że nieznajomy nadal siedzi na swoim miejscu wciąż mnie obserwując.
- Beth?
- Tak? – Nie odwracała się tylko
zaczęła obsługiwać klienta.
- Znasz tego faceta? – Dyskretnie wskazałam
stolik obok okna. Przyjrzała się przez chwilę mężczyźnie i wracając do pracy
odpowiedziała:
- Nie, widzę go pierwszy raz. Czemu
pytasz?
Wzięłam dwie książki od klientki i
zaczęłam je skanować.
- Tak tylko pytam.
Beth rzuciła mi szybkie spojrzenie, w
którym był wymowny przekaz. Przewróciłam oczami i wróciłam do pracy.
Minęło może około dwadzieścia minut, a
nieznajomy wciąż siedział na swoim miejscu. Nawet nic nie zamówił. Nie
wytrzymałam i postanowiłam zapytać się go, o co chodzi. Gdy ruszyłam w jego
kierunku, on wstał i jak gdyby nigdy nic, wyszedł z Bookcase. To już było
dziwne. Jednak musiałam wracać do pracy i nie mogłam zaprzątać nim sobie głowy.
Dzień skończył się w miarę szybko.
Było po dziewiętnastej, gdy w końcu udało mi się metrem dotrzeć na obrzeża
Nowego Jorku. Było tu trochę ciszej niż w centrum, ale tylko odrobinę. Ruszyłam
w stronę domku jednorodzinnego, w którym mieszkałam razem z moją babcią, odkąd
tylko sięgam pamięcią.
Szłam alejką zielonych drzew, gdy
poczułam dziwne uczucie jakby ktoś mnie śledził. Rozejrzałam się, ale oprócz
wielu ludzi nie zauważyłam nic dziwnego.
Gdy zbliżałam się do mojego domu,
otoczonego ogródkiem z wieloma kwiatami, którym zajmowała się babcia, zauważyłam
opartego o drzewo nieznajomego z Bookcase. Gdy mnie zauważył skrzyżował ręce na
szerokiej piersi i przewiercał mnie spojrzeniem na wylot. Nie wytrzymałam i
postanowiłam wyjaśnić sobie z tym mężczyzną tą chorą sytuację.
Ruszyłam w jego kierunku i przyjęłam
taką samą postawę jak on. Moja kurtka zaszeleściła pod wpływem ruchu.
- Słuchaj, to podchodzi pod stalking.
- Co? – Wzruszył ramionami. – Stanie obok
drzewa?
- Nie, gapienie się na mnie przez cały
dzień.
- Akurat trafiamy na siebie. Zwykły
przypadek. Co w tym dziwnego?
Wciąż się we mnie intensywnie
wpatrywał bez cienia wstydu, a ja zauważyłam w jego zielonych oczach złote
plamki.
- Dlaczego się na mnie gapisz?
- Bo stoisz przede mną. Nie mam innego
wyjścia. – Coraz bardziej mnie irytował.
- To jest chore i dziwne. Ty jesteś
dziwny!
- Każdy jest uroczy na swój sposób.
Wyraźnie unikał odpowiedzi na moje
pytanie, więc zadałam mu je ponownie:
- Dlaczego się na mnie gapisz?
- Wszyscy to robią.
- Jasne.
- Dziwi cię to? Jesteś dość ładna.
Prychnęłam. Nie wiedziałam czy mówi
prawdę czy nie. Cała nasza wymiana zdań u niego nie wykazywała żadnych emocji.
Jakby mówił to z przymusu, z poczucia obowiązku.
- To nie jest normalne. Powiesz, o co
ci chodzi czy w końcu przestaniesz?
- Zastanowię się. – Uśmiechnął się
krzywo i odsunął się od drzewa. – Do zobaczenia Riley. – Po tych słowach ruszył
w kierunku centrum miasta.
Gdy już był daleko, dotarło do mnie,
że znał moje imię. Jeśli jeszcze raz go spotkam i przyłapię go na obserwowaniu
mnie, będę zmuszona zadzwonić na policję. Ta cała sytuacja była naprawdę dziwna
i niepokojąca.
Ruszyłam w stronę domu. W środku
powitał mnie niesamowity zapach zapiekanki przyrządzonej przez babcię. Kurtę i
torebkę odwiesiłam na wieszak w przedpokoju i ruszyłam do kuchni, gdzie
zastałam Judith nad jakąś krzyżówką.
- Witaj babciu. – Ucałowałam ją w
pomarszczony policzek i nalałam sobie szklankę zimnej wody.
- Jak minął dzień? – zapytała nie odrywając
wzroku od książeczki.
- Hm, nie było aż tak nudno. –
Zaczęłam nakładać zapiekankę na dwa talerze. – A tobie?
Poprawiła siwy kosmyk, który wymknął
się z niskiego koka. Tak bardzo tęskniłam za jej blondem. Mimo, że to tak nas
różniło, uwielbiałam u niej ten kolor.
- Riley, kochanie. – Zamknęła krzyżówkę
i odłożyła ją na bok, by móc mi się uważniej przyjrzeć.
Postawiłam na stole talerze z
jedzeniem i usiadłam obok niej. Widziałam małe zakłopotanie, które czaiło się w
jej szarych oczach.
- Coś się stało babciu?
- Dzisiaj po południu dzwonił Ethan.
Chce się z tobą spotkać.
Co?
Mój brat, który tak
samo jak rodzice nie chciał się nigdy ze mną widzieć nagle zmienił zdanie? O co
mogło chodzić?
Ten dzień, zdecydowanie, mogę zaliczyć
do jednego z najdziwniejszych.
nom faktycznie inaczej się zaczyna .. troche inaczej. To czekam na kolejny, bo ten ci całkiem nieźle wyszedł XD Pozdrowiam
OdpowiedzUsuńCieszę, że komuś się to podoba :D
UsuńBardzo podoba mi się ten rozdział, taki interesujący;) Ciekawa jestem kim jest ten tajemniczy facet, no i jak potoczy się rozmowa Riley z bratem. Chyba wkradło ci się powtórzenie, ale nie wskażę go, bo ja sama nie lepsza :P
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na rozdział drugi!
Pozdrawiam i życzę weny!
Jeśli widzisz jakieś błędy to pisz! Po to Was mam (między innymi) :)
UsuńRównież pozdrawiam!
No nie wiele się dzieję. Bezczelny stalker - bóstwo może? :3 No nic, czekam na rozwój na jakąś akcję :). Wstawiłam dzisiaj nowy chaptech "Błędu", piszę tutaj bo podobno się nie wyświetla. Rozumiem chęć zmiany czegoś w opowiadaniu, przecież robię to samo. Mam nadzieję, że obojgu nam wyjdzie to na dobre. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńBędzie się działo powoli może w 3 rozdziale, w 2 jeszcze będzie takie "nic" :D
UsuńJak na razie Tb wychodzi to bardzo dobrze! Lecę skomentować u Cb i dzięki za powiadomienie :)
W ogóle co to za zamieszanie z adresem bloga, nie wierze, że robi sie afera o taki nic.
OdpowiedzUsuńSzczerze to sama nie wiem. Ale trochę mnie to zdenerwowało. No ale... Wolę się już nie wypowiadać :)
UsuńCo z tymi komentarzami? Jak ten mi nie wejdzie to się poddaje :(. No, dobra. Trochę się zdziwiłam, że nowe opowiadanie.To dlatego, że masz nowy pomysł na fabułę? Tamto poprzednie nadrobiłam jak Cię nie było. Widzę, że tematyka podobna, aczkolwiek bardziej mi się podoba zarówno nowy prolog jak i pierwszy rozdział. Ten tajemniczy facet to Ares, prawda? ;) A babcia Riley ma dziwne imię... nie ufam jej. Ciekawa jestem co ona wie, skoro zaadoptowała Riley, która jest boginią (jeśli tego nie zmieniłaś). A i Ethan jest ciekawy. W tej wersji nie mają ze sobą dobrych kontaktów? Cóż, mam nadzieję, że nie urwiesz tego opowiadania, dlatego życzę weny! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWeszły wszystkie, tylko mam włączoną moderację :)
UsuńTzn, fabuła w miarę jest ta sama i Riley nadal jest boginią. Wpadłam tylko na inny pomysł "środka" tego opowiadania. Zobaczymy jak to wszystko powychodzi :)
A dlaczego uważasz, że babcia ma dziwne imię? Haha wydaje mi się, że jest w miarę normalne :D
Też bym chciała doprowadzić to opowiadanie do końca, także wszystko okaże się w swoim czasie.
Pozdrawiam :)
haaaaha
OdpowiedzUsuńDopiero pod koniec rozdziału zaczaiłam to kim jest ten nieznajomy.
Kiedy zaczęłam czytać rozdział przypomniałam sobie o książce Anny Bishop, jak się nie mylę co do autorki, pt. "Czerwień Szkarłatu", A konkretnie przypomniały mi się Coś na ząb i Zabójczo dobre lektury.
To zajebista książka, tak na marginesie.
Sztyletnica
Nie czytałam jeszcze książek tej autorki. Teraz mam sporo czasu, więc może po coś sięgnę :)
UsuńCiekawe kim był ten facet. Brakuje, żeby właśnie okazał się jej bratem XD Opowiadanie wciąga, czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńNie, nie, zdradzę, że to na pewno nie Ethan :D
UsuńNo i jeszcze mi powiedz, że będziesz się przejmować taką błahostką ;; proszę, tylko nie rób sobie kłopotu i nie trać czasu na rzeczy, które są po prostu dziecinne. Zbieg okoliczności jak sama nazwa wskazuje, to coś co pewnie zdarzyło się jeszcze milion razy, więc nie ma sensu się przejmować~ Hej, rób swoje i tyle :) Ten kto potrafi, doceni pracę jaką wkładasz w pisanie opowiadania i na pewno jest teraz duchem z Tobą! (W tym ja xD) Nooo... A co do rozdziału, to zaskoczyłaś mnie totalnie, nie wyobrażałam sobie takiego rozwoju akcji. Ten facet był naprawdę dziwny, ja bym chyba na miejscu Riley uciekła do domu... A ona sobie podeszła i zaczęła do niego mówić, no nie mogę :D Co prawda podejrzewam o kogo może chodzić, ale chyba pozostawię tę myśl dla siebie a następnym razem miejmy nadzieję znowu mnie zaskoczysz :3 Rzeczywiście dość dużo się zmienia w historii, ale pewnie dalej pozostanie tak samo przeze mnie lubiana ^^ Życzę weny i chęci do pisania~ Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńTo znaczy mam to już daleko ... :D Ale wiesz jak jest, troszkę się zdenerwowałam ;s I dzięki, że jesteś ze mną! Cieszy mnie to bardzo! :D
UsuńJeśli myślisz, że ten facet to ..., to masz rację :D A w kolejnym rozdziale może nie zaskoczę, bo będzie raczej (jak dla mnie) taki nijaki, ale zobaczymy.
Również pozdrawiam :)
Zapowiada się naprawdę ciekawie! Jestem szczerze ciekawa dalszej fabuły :) I ohh jak ja uwielbiam "tajemniczych facetów pojawiających się znikąd" *.* :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie. Z jednego opowiadania zrezygnowałam i zaczynam na świeżo.
http://ostatni-wladca.blogspot.com/
Jeśli można to proszę o info kiedy pojawi się następny rozdział ;)
Bardzo podoba mi się początek, ale.... był on wstawiony jeszcze przed wakacjami. Czy zamierzasz kontynuować? Jeśli tak, masz już jednego fana tej historii. Proszę odpowiedz mi w spamie na mojej stronie ;) weny życzę!
OdpowiedzUsuńFascynujące. Zaledwie drugi wpis, a już wciągnęłam się w tę historię... Kocham wszelkiego rodzaju mitologie, legendy i podania (choćby mitologie grecką i egipską oraz legendy arturiańskie), więc na pewno jeszcze nie raz tutaj zajrzę...
OdpowiedzUsuńWeny :3
A tymi oskarżeniami się nie przejmuj ;)
Jestem zdruzgotana, gdyż muszę ponownie pisać komentarz... Nie pojmuję blogów i komentarzy :/
OdpowiedzUsuńFascynujące.
Chociaż przeczytałam dopiero dwa wpisy, to już zostałam pochłonięta przez tę historię. Jestem zachwycona... Błędów wciąż nie widzę. Tak trzymać!!!
Jestem fanatyczką wszelkiego rodzaju mitologii, podań i legend (choćby mitologii greckiej i egipskiej oraz legend arturiańskich), więc na pewno jeszcze nie raz tutaj zajrzę!
Weny :3
A oskarżeniami się nie przejmuj. Rób to, co robisz, i się nie martw :)